środa, 30 stycznia 2013

#6

*oczami Lou (matki Lux) *
-Gdzie jest reszta? -zapytał mnie Louis wyłaniając się zza parawanu.
-Perrie musiała jechać na spotkanie z fanami razem z Jade, Leigh-Anne i Jesy. Danielle i Eleanor poszły na kawę, a Aria została z Lux w sali ćwiczeń. Mogę jej ufać? Nie jestem pewna, przecież jej nie znam. A tak zmieniając temat to zamiast tego niebieskiego topu załóż brązowy. - odpowiedziałam przebierając ubrania chłopców.
-Oczywiście, że możesz. Aria jest świetna, na pewno Lux ją polubi. A poza tym dałaś jej małą tylko na chwilę, nic jej się nie stanie. - odpowiedział mi Niall zajadając się chipsami o smaku zielonej cebulki.
-Nie jedz chipsów, zaraz pobrudzisz tymi brudnymi łapami wszystkie ubrania. Już, idź je umyj! -krzyknęłam w stronę blondasa, gdyż jego zachowanie mnie zirytowało.
-Okej, okej. - odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia.
-No dobra ekipo. Stroje są już gotowe. Jestem wolna, idę do domu. - powiedziałam do niepełnego składu. -I nic nie zmieniaj Zayn- dodałam, widząc, że ten nie był na 100% pewny swojego zestawu.
-Nie uważasz, że ten T-shirt mnie pogrubia? -zapytał, dotykając swojego brzucha.
-Oj, nie bądź głuptasem. -rzuciłam w jego stronę i udałam się do sali prób.
 Gdy tylko tam weszłam, zauważyłam moją córeczkę uśmiechniętą od ucha do ucha. Razem z Arią siedziały przy stoliku i bawiły się lalkami, które Lux tu ze sobą przyniosła. Uradował mnie widok szczęśliwej córki. Podeszłam do małego, zielonego stolika i ustałam koło niego.
- O! Nie zauważyłam pani, świetnie bawiłam się z pani córką, jest naprawdę urocza. -powiedziała dziewczyna.
-Po pierwsze, nie pani, a Lou. Po drugie, zabieram małą. Mam nadzieję, że nie sprawiała Ci problemów.
-Oczywiście, że nie. Jeśli kiedyś jeszcze będę mogła zaopiekować się tą małą ślicznotką proszę się odezwać, Lou. Będzie mi niezmiernie miło.
-OK. -zwróciłam się do dziewczyny i podeszłam do małej. -Idziemy do domu robaczku, pożegnaj się z Arią. - powiedziałam do córki i wzięłam ją na ręce. Jej usta przybrały kształt podkówki, a w jej oczach pojawiły się łezki. Zdziwiło mnie to. Mała musiała polubić tą dziewczynę. Jeszcze nigdy nie zachowała się w ten sposób. Westchnęłam i uspokoiłam Lux, po czym udałam się do domu.
*oczami Harry'ego*
Przebrałem się z niewygodnego stroju przeznaczonego na jutrzejszy wywiad w mój dzisiejszy zestaw. Pożegnałem się z chłopakami,bo już dziś pewnie się nie zobaczymy. Mamy trochę czasu wolnego i każdy z nas spędza go na swój sposób. Zayn wybiera się z Perrie i Niallerem do klubu, Lou idzie do Eleanor, a Liam spotka się z Dan. Zostałem tylko ja, właśnie idę, żeby umówić się na ten wieczór. Zobaczyłem ją wychodzącą z sali prób.
-Hej, Aria, zaczekaj! -krzyknąłem w jej stronę dość głośno, żeby mnie usłyszała.
-O cześć Hazza, idziesz już do domu? -powiedziała z uśmiechem na twarzy, wygląda z nim ślicznie.
-Tak. Mam pytanie. Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? -zapytałem z nadzieją w głosie.
- Prawdę mówiąc miałam iść do domu odpocząć. Wiesz, ciepła kąpiel i te sprawy. Ale chyba sobie odpuszczę.
-Może masz ochotę na kolację albo wypad do kina? -zapytałem
-No jasne, uwielbiam Wasze towarzystwo, chętnie.
-Umm.. no wiesz, to nie do końca tak. Myślałem, że moglibyśmy wyjść sami, we dwoje. -powiedziałem i przygryzłem dolną wargę, aby ulżyć emocjom.
-Okej, do zobaczenia o 19 przed moim domem. - uścisnęła mnie na pożegnanie i wybiegła z budynku.
"O mój boże" powiedziałem sam do siebie. Czy ja właśnie zaprosiłem ją na randkę? Wreszcie się odważyłem? Niewiarygodne, Styles.
*kilka godzin później*
*oczami Arii*
Jestem zdziwiona, że Harry zaprosił mnie na randkę. To chyba randka, nie wiem. Jest świetnym facetem, dziwne, że taka dziewczyna jak ja zwróciła jego uwagę. Przyznam szczerze, że na dźwięk jego imienia mój żołądek wywija fikołka. Żebym nie wiem jak się starała, od kilku dni nie mogę przestać o nim myśleć. Ciekawe, czy on choć w połowie czuje coś takiego, jak ja. Nie mam pojęcia, dlaczego zakochałam się w tym chłopaku. Dobra, wiem, przecież on jest ideałem.
 Do wyjścia mam niecałe pół godziny. Siedzę jak na szpilkach, nie mogę doczekać się jego przyjścia. Ekscytuje mnie to, może dlatego, że po raz pierwszy spędzimy wieczór sami? Nieważne. Ustałam przed łóżkiem, na którym leżały przygotowane ubrania. Myślę, że to dobry zestaw. Czas się przebrać. Zabrałam rzeczy do garderoby i po 5 minutach z niej wyszłam. Ustałam przed lustrem. Założyłam dziś czarną spódniczkę i biały top. Wskoczyłam w szpilki z odkrytymi palcami, a jako nakrycie wierzchnie wybrałam beżowy płaszczyk over size ze skórzanymi wstawkami. Całość wykończyłam brązową torebką. Obróciłam się i poprawiłam obcisłą spódnicę. Spojrzałam na zegarek. 18:56. Ale ten czas się dłuży.
 Zeszłam na dół, Franka ciągle nie ma. Trochę się o niego martwię. Nie powinien tyle pracować. Z tego co wiem, jest teraz w Mediolanie razem ze Spencer. Dobrze chociaż, że nie zaniedbuje swojej dziewczyny. Szkoda tylko, że nie dba o siostrę, będzie musiał mi to wynagrodzić.
 Nie mogłam doczekać się Harry'ego, więc postanowiłam poczekać na zewnątrz. Wzięłam klucze i zamknęłam za sobą drzwi. Nie kazał długo na siebie czekać. Jego czarny samochód pojawił się pod moim domem punktualnie o 19:00. Plus dla niego. Wysiadł z auta, kierując się w moją stronę. Ubrany był w czarne rurki, białą koszulę i szarą marynarkę, elegancik.
-H..hej, Harry. Idziemy? - zapytałam niepewnie. Trochę się zestresowałam i myślę, że moje trzęsące dłonie mnie zdradziły.
-Pewnie. Ślicznie wyglądasz, Aria. -powiedział i nieziemsko się uśmiechnął.
-Dzięki, ty też niczego sobie. -odpowiedziałam, zrobiwszy śmieszną minę. Lokowaty znowu się uśmiechnął. A niech mnie szlak!
_____________________________________________________________________
Tak jak mówiłam, następny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)

#5


*oczami Arii*
Światło wpadające do pokoju przez żaluzje musnęło delikatnie moją twarz. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Sięgnęłam po telefon leżący na mojej szafce nocnej i zorientowałam się, że jest już późno.  Pewnie dlatego czuje się taka wypoczęta i wyspana. Wstałam z łóżka i wykonałam poranną rutynę.
Po umyciu się, poszłam do szafy, aby wybrać sobie strój. Wybrałam wzorzystą koszulę, ciemne jeansy i ciemno beżowe buty emu. Nie mam żadnych planów na dzisiejszy dzień, ale i tak postanowiłam wykonać sobie makijaż, naturalny, bez przepychu. Po zakończeniu założyłam na swój nos okulary z czarnymi oprawkami. Noszę je czasem, gdyż mam małą wadę oczu. Włosy związałam luźno, aby opadały na twarz. Rozejrzałam się po pokoju. Nie był on w dobrym stanie. Westchnęłam, na samą myśl o sprzątaniu mam gęsią skórkę. Nigdy nie lubiłam tego robić, ale teraz chyba czas najwyższy to polubić. Muszę sama dbać o siebie i mamusia nie będzie mnie we wszystkim wyręczała. No dobra, czas przestać gadać i zacząć czynić. Sięgnęłam po telefon leżący na białej komodzie i włączyłam muzykę.
 *po 20 minutach *
- Zrobione! - rozpostarłam szeroko ramiona i runęłam do przodu w przykrywającą łóżko mięciutką jasno różową kołdrę. Warstwa gęsiego puchu wydęła się wokół mnie. Czułam, jak krew w mych obolałych nogach pulsuje w rytm uderzeń serca. Kto by pomyślał, że sprzątanie jednego pokoju może być bardziej wykańczające niż ośmiogodzinna włóczęga po sklepach?
 Odpoczynek nie trwał długo. Otworzyłam gwałtownie moje piwne oczy.
- O Boże, co ja zrobiłam? - zapytałam się sama siebie. -Kompletnie skotłowałam pościel. -Zdecydowanie muszę przestać gadać sama do siebie.
 Ostatkiem sił wsparłam się na rękach i zwlokłam z łóżka. Stojąc na fioletowym dywaniku, starannie wygładziłam dłonią kołdrę, po czym naciągnęłam ją z każdego rogu tak, że na materiale nie została nawet jedna zmarszczka.
Nagle moją uwagę przykuł mój telefon, który wydał dźwięk przychodzącej wiadomości. Spojrzałam na ekranik. Jedna nowa wiadomość: HARRY.
"Masz jakieś plany na dziś? Jak nie, to już masz."
Uśmiechnęłam się mimowolnie i szybko odpisałam:
"Nie mam planów, co proponujesz?"
Po chwili ponownie usłyszałam dźwięk wiadomości.
"Masz ochotę pójść z nami na próbę?"
"Jasne! O której będziesz?"
"Za 10 minut, do zobaczenia"
Co?! Za 10 minut? Good joke, bro. No dobra, muszę się ogarnąć. Nie będę się już przebierać, przecież to tylko próba, nic specjalnego. Wzięłam tylko do ręki telefon i słuchawki. Zeszłam na dół. Franka nie było, nic dziwnego, jest ciągle zapracowany. Postanowiłam zostawić mu wiadomość, żeby się nie martwił.
"Wyszłam z chłopcami, będę wieczorem, nie martw się."
Po tym, jak odłożyłam skrawek papieru na miejsce, usłyszałam dzwonek do drzwi.
Za nimi stał lokowaty. Ubrany był w ciemną bluzkę i tego samego koloru koszulę w białe kropki. Wyglądał ślicznie.
-Chodź, reszta czeka na nas na miejscu. -powiedział i uśmiechnął się, ujawniając swoje cudowne dołeczki, od których mam nogi jak z waty.
Odwzajemniłam jego gest. Po chwili siedzieliśmy już w jego samochodzie, który pachniał mieszanką męskich perfum i zapachu do auta. Całkiem ciekawy zapach.
-Poznasz dziś Perrie, El, Lou i Danielle. Na pewno się dogadacie.
-Świetnie, nie mogę się doczekać.
Reszta drogi minęła bardzo szybko. Harry był taki jak zawsze, uśmiechnięty i radosny. Nawet nie wiem, kiedy minęło te 20 minut jazdy. Zdecydowanie wolę, gdy Harry ma dobry humor, wtedy sama się cieszę.
Widocznie wtedy miał zły dzień, życie. Postanowiłam więc nie pytać go o tamto, żeby nie psuć atmosfery, która jest pomiędzy nami.
Harry zaparkował swoje auto na parkingu przed wielkim budynkiem. Weszliśmy do środka. Wewnątrz było mnóstwo ludzi, wszyscy byli zabiegani i pochłonięci swoją pracą. Wszyscy ciągle gdzieś się śpieszą, nie lubię tego.
 Moje wielkie przemyślenia życiowe przerwał mi Zayn. Dość chamsko zresztą.
-Cześć mała! -usłyszałam za swoimi plecami głos mulata.
-No cze... -nie zdążyłam dokończyć, gdyż ten psiknął mi białą mazią prosto w twarz.
Myślałam, że zwariuję. Okulary całe w piance, twarz i włosy.
-Oj Malik, ciekawe jak Ty byś się poczuł, gdyby ktoś ci tak zrobił i popsuł twoją idealną fryzurkę.- powiedział Liam.
Ten tylko złapał się za włosy, aby upewnić się, że wszystko z nimi okej. Przewróciłam oczami i wybuchnęłam śmiechem. Następnie szybko ruszyłam,aby znaleźć łazienkę, żeby zmyć z siebie to klejące coś.
Błądziłam po korytarzach i nie mogłam znaleźć toalety. Poczułam wibracje dobiegające z mojej kieszeni:
1 nowa wiadomość: NIALL. "Aria, co tak długo? Dziewczyny już przyszły."
Odpisałam mu, ciągle błądząc po korytarzach dużego budynku. "Zgubiłam się, nie mogę znaleźć łazienki. Pomocy."
Po chwili zza ściany wyłonił się Louis z Niallerem na baranach.
-Ej, grubasie, ciężki jesteś. Wracam na próbę, bądźcie za chwilę. - powiedział Lou z grymasem na twarzy.
 -Okej, okej. - Blondyn zszedł z kolegi, a Louis odetchnął.
Gdy ten odszedł, udaliśmy się z Niall'em do łazienki, która, jak się okazało, była tuż za rogiem. No, plus dla mnie za spostrzegawczość.
- Niezłe wejście miałeś. Dzięki za pomoc.
- Chciałem być jak najszybciej, żeby wybawić Cię z opresji, kto wie, co by się z tobą stało, gdyby nie ja.
-Ej, bez przesady. Chodźmy już, chcę poznać dziewczyny.
 Po 15 minutach czysta i pozbawiona białej mazi z mojej twarzy i ubrań siedziałam na krzesłach z dziewczynami i świetnie się bawiłam. Dużo rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się z chłopców, którzy cały czas się popisywali. Trochę stresowałam się przed dziewczynami, bałam się, że mnie nie polubią, lecz moje obawy szybko poszły na bok, gdy tylko zaczęłam z nimi rozmawiać. Są niezwykle miłe i towarzyskie. Nie spodziewałam się tego.
Gdy wszyscy byli zajęci rozmowami, czy ćwiczeniem "układów choreograficznych", których chyba nie można nazwać tańcem, zważając na ich uzdolnienia, weszła Lou, z Lux na rękach. Poprosiła nas, o przypilnowanie przez chwilę małej baby Lux, gdyż musi udać się, aby dobrać ubrania naszym gwiazdorom na jutrzejszy wywiad.
 ___________________________________________________________________________
A więc, przepraszam za nieobecność, ale nie było mnie w Polsce, gdyż wyjechałam na ferie i nie miałam czasu na pisanie. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. Napisałam go przed chwilą, może nie jest zbyt długi, ale chciałam jak najszybciej go dodać. Dziś wieczorem możecie spodziewać się następnego rozdziału! (Żeby wynagrodzić tą nieobecność :> )


środa, 23 stycznia 2013

#4

*oczami Franka *
 Aria spała beztrosko, z rozłożonymi ramionami i błogim wyrazem twarzy, obojętna na światło sączące się przez okiennice do wnętrza pokoju.
Wysoki sufit i bielone po tysiąckroć i jeden raz ściany potęgowały atmosferę, jaka zwykle towarzyszy wielkim zmianom. Ubrania ułożone w stosy, porozrzucane książki i kosmetyki, ustawione w rzędach buty – wszystko wyglądało tak pięknie.
Z rozczochranymi włosami i filiżanką parującej kawy w ręce przekroczyłem próg jej pokoju. Pochyliłem się nad moją siostrą i dmuchnąłem jej delikatnie w ucho, jak miałem w zwyczaju.
-Dzieńdoberek Aria, już 13, pora wstawać pijaku, zaraz obiad.
Zaspana dziewczyna ruchem dłoni odpędziła niechciane słowa i zakryła twarz. Uśmiechnąłem się. Zawsze w ten sam sposób się zachowuje, gdy ją budzę. Przypomniały mi się stare czasy, gdy byliśmy mali i beztroscy.
Jeszcze raz dmuchnąłem. Tym razem tuż przy jej nosie, co sprawiło, że Aria energicznie przekręciła się na bok. Popatrzyłem na nią z dumą, jest już małą kobietką, niedawno przekroczyła osiemnastkę, a już upija się z chłopakami z 1D. Moja krew. Już dorosła, może nawet zbyt szybko. Gdy tak spała, muskając palcami uchylone usta, sprawiała wrażenie całkowicie bezbronnej.
-Ej no, pobudka, śpiąca królewno! - powiedziałem jej do ucha.
-Zostaw – usłyszałem w odpowiedzi – Nie ma mnie w domu. - dokończyła.
I żeby nie pozostawić wątpliwości, Aria nakryła głowę kołdrą w kwiaty.Postanowiłem nie dać za wygraną, jak tak dalej pójdzie to spóźni się na spotkanie ze swoimi pięcioma chłopcami.
-Przybył książę, żeby obudzić cię ze snu.
-Niech spada na drzewo.
O nie! Teraz nadszedł czas na bezlitosne łaskotki. Gdy przystąpiłem do swojego nikczemnego planu Aria zerwała się na nogi i zaczęła bić mnie poduszką.
-Hahaha! Przypomniały mi się stare dobre czasy! - powiedziała siostra.
-No, też je dziś wspominałem. A teraz idź się wykąpać i schodź na dół, bo zaraz podam obiad. Przykro mi, ale śniadanie już przespałaś. Musiałaś dużo wypić.
-Co? Nieeee, kilka drinków, może jeszcze jedno piwo. Nie pamiętam dokładnie.
-O! Widzę, że będę musiał przygotować Ci jeszcze leki na kaca. Idź się umyć, bo śmierdzi od Ciebie jak od trola. - zażartowałem.
-Ha ha ha! Bardzo śmieszne, kretyn! - powiedziała i walnęła mnie w ramię.
*oczami Arii* *2 h później *
Leki, które podał mi Frank o dziwo zadziałały. Nie czuję już bólu głowy i jedyne co mnie teraz trapi to brak pomysłu na dzisiejszy strój. Weszłam do mojej garderoby, do której wpakowałam już niektóre moje rzeczy, aby nie świeciła pustkami. Ustałam przed wielką szafą i zaczęłam dobierać swój dzisiejszy strój. Czy ja zawsze muszę mieć dylemat stojąc przed szafą? Ciągle kupuję różne rzeczy i ciągle jest mi mało. Coś jest nie tak.
 Po długich przemyśleniach wybrałam prosty zestaw, idealny na spacer po mieście. Siwa bluzka i  czerwony szalik w czarne paski idealnie ze sobą współgrały. Przejrzałam się w lustrze, aby skontrolować to jak wyglądam. Nowe jeansy pasowały jak ulał. Przydałoby się jednak coś extra. Powędrowałam w stronę toaletki i ze szkatułki, która na niej stała wyciągnęłam moją szczęśliwą bransoletkę. Pośpiesznie wykonałam jeszcze makijaż, aby nie kazać chłopcom czekać, gdyż nadchodziła już godzina 16:00. Wykonałam go bardzo szybko, stawiając na naturalny look. Nie lubię, gdy na mojej twarzy dużo się dzieje.
 Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka dochodzący z dołu. Zabrałam torebkę stojącą koło drzwi i zbiegłam po schodach. Otworzyłam je i ujrzałam Nialla. Ubrany był w spodnie dresowe i jakąś jasną bluzkę. Nie przyglądałam mu się zbytnio, gdyż nie miałam czasu. Przed domem stał samochód Harry'ego, z którego ten po chwili wyszedł, aby otworzyć mi drzwi.
- Dzięki, Harry. -powiedziałam do chłopaka, gdy ten usiadł już na swoim miejscu.
- A gdzie Zayn?
- On będzie czekał na nas na miejscu, bo zabrakło dla niego miejsca w samochodzie.
-Ok, to gdzie jedziemy? -zapytałam się, ciekawość zżerała mnie od środka.
- Najpierw pójdziemy na spacer, a później hmm.. może do Starbucks ? -powiedział Liam.
-Świetnie. -odpowiedziałam i odwróciłam się do Harry'ego, który siedział tuż przy mnie.
Spojrzał się na mnie i uśmiechnął.
-Ej, uważaj na drogę lovelasie, bo zaraz zaliczymy stłuczkę. -powiedział Liam, który, jak to on, zawsze ma rękę na pulsie.
 Harry zaczerwienił się i skupił swoją uwagę na drodze. Czułam, że na moim policzku również pojawił się rumieniec, więc zaczęłam grzebać w torebce, w celu znalezienia telefonu.
 *15 minut później*
- Jesteśmy na miejscu, NARESZCIE. -powiedział Harry ze zdenerwowaniem w głosie.
Nie dziwię mu się. Nie dość, że były straszne korki, to jeszcze chłopcy dokuczali mu całą drogę, sprawiając, że na jego policzkach ciągle pojawiały się odcienie czerwieni.
- Oj, nie przesadzaj Hazzuś, nie było aż tak źle. - zwrócił się do niego Louis i poczochrał lokatego po włosach.
Po wyjściu z samochodu zauważyłam Zayna. który przeciskał się przez tłum fanek i dziennikarzy. Po chwili Louis i Liam wyszli i zaczęli wygłupiać się na ulicy, zwracając uwagę reporterów.
- Tak jest zawsze? - zwróciłam się z pytaniem do Nialla.
- To jeszcze nic. - powiedział i złapał mnie za ramię.
Spojrzałam się na niego, z wypisanym zakłopotaniem na twarzy.
-Ej no! Nie patrz się tak na mnie. Gdyby nie ja to już zostałabyś pożarta przez tych ludzi. O właśnie chłopcy, zrobiłem się głodny. Może Nando's?
- To nie jest zły pomysł. Chyba mamy niespodziewanych gości, więc dobrze będzie jak ukryjemy się gdzieś. Sory Aria, ale dzisiejszy spacer nie wypali. - powiedział Liam i spojrzał się na mnie.
- Spoko, to choćmy do Nando's bo szczerze mówiąc też zrobiłam się głodna. -odpowiedziałam i złapałam się za brzuch.
Po chwili doszedł do nas Zayn i wszyscy razem udaliśmy się na miejsce.
- Witajcie w moim królestwie kochani! - krzyknął entuzjastycznie Niall.
Weszliśmy do środka i usiedliśmy przy wolnym stoliku.
Po krótkiej chwili podszedł do nas kelner- wysoki, ciemnowłosy chłopak.
-Cześć Niall! Widzę, że przyprowadziłeś znajomych. Dla Ciebie to co zawsze? - powiedział niemalże na jednym wdechu.
-Jasne, Lucas. Podaj wszystkim to samo. - odpowiedział chłopakowi. Następnie zwrócił się w naszą stronę.
- Co powiecie na kolację niespodziankę?
- Może być. - powiedział od niechcenia Harry, widać było, że martwił się czymś.
Kelner podał nam posiłek po 10 minutach. Chyba znał się z Niallem, bo w oczekiwaniu na posiłek dużo ze sobą rozmawiali. Nic dziwnego, pewnie blondyn jest tu stałym gościem.
- Nie powiedziałeś mi, że je się to łyżką! -krzyknął Liam i odskoczył od stolika.
Roześmialiśmy się tak głośno, że ludzie dziwnie się na nas patrzyli.
*godzinę później*
Jestem już w domu. Po miło spędzonym czasie na mieście chłopcy mnie odwieźli.
" Drogi Pamiętniczku,
Wyczuwam dziwne napięcie ze strony Harry'ego. Cały dzisiejszy dzień czułam jego wzrok na mnie, to dość krępujące. W restauracji zachowywał się dziwnie, był nieobecny. No ale, nie będę się tym teraz zamartwiać. Mam do nich wszystkich numery, więc jutro do niego zadzwonię i porozmawiam. Idę teraz spać,
bo zmęczenie daje o sobie znać. "
_____________________________________________________________
Dzięki za komentarze pod poprzednim postem. Mam nadzieję, że ten też Wam się spodoba. Zapraszam do komentowania, Kazia. <3

wtorek, 22 stycznia 2013

#3

*oczami Arii*
 Przekraczając próg mieszkania wiedziałam, że coś się święci. Przecież zawsze sprawdzam wszystko przed wyjściem z domu, niemożliwe, żebym zapomniała zgasić światła. Poza tym, buty stojące na korytarzu potwierdziły moje przypuszczenia. W dużym pokoju był niezły bałagan, aż nogi mi się ugięły.
"Kto będzie to sprzątał?!" - zapytałam sama siebie ironicznie.
 W całym domu słychać było śmiechy i głośne rozmowy mężczyzn. Zdjęłam buty i postawiłam je obok innych. Rozejrzałam się po kuchni, do której weszłam, ale nie zauważyłam niczego podejrzanego, oprócz pustych puszek po piwie i napojach energetyzujących. 
-Ale Frankowi się oberwie, pewnie wrócił wcześniej i zaprosił swoich kolegów. -pomyślałam. 
Weszłam szybko po schodach, aby zbadać sytuację. Zapukałam do drzwi, za którymi krył się pokój gościnny, w którym Frank często przebywa grając w bilard czy oglądając mecze. Pociągnęłam za klamkę i ujrzałam ...ich. Widać było, że świetnie się bawią, nie chciałam im przeszkadzać, ale Frank mnie zauważył :
- O siostrzyczko! Myślałem, że już się Ciebie nie doczekamy. Poznaj moich znajomych: Harry, Liam, Louis, Niall i Zayn. -powiedział uśmiechając się szeroko i pokazując na uśmiechniętych chłopców siedzących na sofie.
"Mój brat zna moich idoli?!" powiedziałam do siebie, gdyż nie byłam w stanie wydusić niczego więcej. Po chwili jednak odezwałam się, bo pewnie dosyć zabawie wyglądałam z moją miną.
- Przecież wiem kim oni są! O mój boże, chłopcy co Wy tutaj robicie? 
- Kiedyś obiecałem Ci, że spełnię Twoje największe marzenia, a więc zaczynam. Pierwsze z nich odhaczone. "Poznać One Direction". -powiedział Frank. 
Po chwili dodał: 
-Jestem zmęczony po sesji, pójdę się położyć, a Ty zostań z chłopcami. - wychodząc dotknął mojego ramienia i uśmiechnął się, chyba zauważył, że się trzęsę. 
 Odwróciłam się w Jego kierunku i zobaczyłam zamykające się drzwi. Stałam tak przez chwilę gapiąc się nie wiadomo po co, zamiast odwrócić się do przystojniaków stojących tuż za moimi plecami. Sama nie wiem, dlaczego tkwiłam w miejscu, emocje we mnie szalały. Starałam się je opanować, aby nie zacząć krzyczeć i skakać ze szczęścia. Jeszcze wzięliby mnie za szaloną psychofankę.
- Nie zamierzasz się do Nas odwrócić? -zapytał jeden z nich, w głosie słychać było tą charakterystyczną chrypkę, więc wywnioskowałam, że powiedział to Harry.
Odwróciłam się na pięcie i uśmiechnęłam, gdyż nie byłam w stanie zastopować mojego szczęścia, które szalało we mnie. Każdy z nich odwzajemnił mój gest. Tego wieczoru dużo rozmawialiśmy, zadawałam im dużo pytań, na które zawsze chciałam znać odpowiedź. Chłopcy byli bardzo mili, właśnie tak ich sobie wyobrażałam. Jestem pewna, że nigdy nie zapomnę tego dnia, jest szczególny.
Świetnie się z nimi bawiłam, Louis i Niall opowiadali żarty, dzięki którym często doprowadzali mnie do gromkiego śmiechu. Zrobiłam sobie wiele zdjęć z chłopcami, aby zapamiętać ten moment na zawsze. Niektóre z nich dodałam na swojego twittera.
"Od teraz wiem, że marzenia się spełniają. Dzięki Franks, to najlepsza niespodzianka na świecie, xx" podpisałam tak jedno ze zdjęć, które pojawiło się na moim koncie. Po dodaniu wszystkich śmiesznych zdjęć wyłączyłam telefon i odłożyłam go na szafkę stojącą w rogu pomieszczenia. Spojrzałam na zegarek. Była już 1 nad ranem, więc pożegnałam się z moimi nowymi znajomymi, którzy musieli udać się już do domu.
-Było świetnie. Szkoda, że już się nie spotkamy. -powiedziałam ze smutkiem w głosie i podeszłam do nich.
-A kto powiedział, że już się nie spotkamy? -zapytał Liam.
-Dobrze się z Tobą bawiliśmy, może jutro też się spotkamy? - dodał Zayn.
-Na serio? To chyba sen. Ale ja nie znam Londynu, więc Wy wymyślcie coś ciekawego.
-Mam pomysł! Pokarzemy Ci nasze ulubione miejsca w Londynie. Przyjdziemy po Ciebie jutro o 16, bądź gotowa. -odpowiedział Harry i uśmiechnął się tak, że nogi się pode mną ugięły.
 Odprowadziłam ich do drzwi i spojrzałam w okno, aby zobaczyć jak odjeżdżają. Gdy już straciłam ich z zasięgu wzroku, odwróciłam się i osunęłam o ścianie. "Tyle emocji w trakcie jednego dnia, niewiarygodne. "-pomyślałam.
 Czas na prysznic. Poszłam do łazienki i obmyłam swoje ciało letnią wodą, moje włosy były mokre, więc postanowiłam już teraz je umyć. Wybrałam mój ulubiony szampon o zapachu czekolady. Po wyjściu z relaksującej kąpieli zmyłam makijaż i poszłam położyć się spać.
*godzina 3 w nocy*
 Nagle rozbudzona, poderwałam się i otworzyłam oczy. Usłyszałam za oknem krzyki i szczekanie psów, byłam przekonana, że wydobył się on z wilczych gardzieli. Nie mogłam już zasnąć. Coś kazało mi się podnieść z łóżka, jakiś wewnętrzne szczęście, a może jasne światło, które wpadało do pokoju, choć była przecież noc.
 Podeszłam do okna i uchyliłam okiennice. Ponad wzgórzami unosił się dostojny księżyc w pełni. Oparłam łokcie na parapecie i wpatrzyłam się w niebo. Z zewnątrz napływało parne powietrze. Odprężyłam się, pozwalając, by ukoiły mnie księżycowe promienie. Letnia noc sama w sobie nie dorównywała urokiem bezchmurnemu firmamentowi. Niebo wydawało się burzyć.
 Odeszłam od okna, ponieważ zimny podmuch wiatru wywołał gęsią skórkę na moich ramionach. Udałam się w kierunku szafki nocnej, na której leży mój pamiętnik. Otworzyłam go i zaczęłam pisać:
" To niewiarygodne, jak wszystko może się zmienić w tak krótkim czasie. Jeszcze wczoraj marzyłam, żeby spotkać chłopaków z 1D, a teraz jestem po wspaniałym wieczorze, który z nimi spędziłam. Muszę przyznać, że na początku byłam trochę zawstydzona, ale z upływem czasu stałam się bardziej otwarta. Jutro wybieram się z nimi na wycieczkę po Londynie. Chciałabym się trochę zbliżyć do nich, kto wie, może się z nimi zaprzyjaźnię? Byłoby cudownie, gdyby tak się stało. A może oni po prostu chcą mieć lepsze kontakty z fankami i już później nie będą chcieli się ze mną spotykać? No dobra, nadzieja umiera ostatnia, więc na razie idę spać ciągle ją mając.. "
 Zamknęłam fioletowy notatnik i położyłam się, po czym zasnęłam.
________________________________________________________
Oto nowy rozdział, mam nadzieję, że się spodoba:)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

#2

*oczami Arii*
 'O nie!' - szepnęłam po cichu, kiedy usłyszałam dźwięk znienawidzonego przeze mnie urządzenia, którym jest budzik. Sama nie wiem, dlaczego go włączyłam, przecież nie chodzę już do szkoły. Widocznie weszło mi to w nawyk. Pośpiesznie wyłączyłam dźwięk, który dochodził z mojego telefonu i oparłam się na ramionach. Niezliczonymi barwami mieniły się poduszki, kołdra, pudełka na szafce i wsunięte pod łóżko kapcie. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się przyjemnym zapachem dochodzącym z dołu. Dom wypełniony był zapachem drew na opał i słodkiego, dopiero co zagotowanego mleka. Sprawiało to wyjątkowo radosne wrażenie.
strój Arii

 Postanowiłam wygrzebać się z wygodnego łóżka, gdyż zegarek stojący na białej szafce nocnej wskazywał godzinę 9:00. Poszłam do łazienki, która znajduje się koło mojego pokoju. Pomieszczenie te jest utrzymane w białym kolorze. W centrum znajduje się duże okno, przez które widać całą panoramę miasta. Na dużej, białej wannie stały storczyki -moje ulubione kwiaty. Napuściłam do niej wodę i podeszłam do okna, aby nacieszyć się pięknym widokiem. Po kąpieli wykonałam sobie makijaż, którym podkreśliłam moje piwne oczy. Włosy rozczesałam, po czym udałam się do mojego pokoju. Weszłam do garderoby i wybrałam odpowiedni strój na dzisiejszy dzień. Pogoda nas nie rozpieszczała, więc ubrałam niebieską bluzkę, czarną ramoneskę, rurki i ciemne buty. Bardzo lubię kolczyki, więc swoje uszy przyozdobiłam srebrnymi kołami. Gdy byłam już gotowa, podeszłam do różowego lustra, które wisiało nad toaletką i przejrzałam się w nim.
 Wyszłam z pokoju i powędrowałam do kuchni. Na stole leżała kartka i przygotowane już śniadanie. Uśmiechnęłam się do siebie, gdyż na talerzu zobaczyłam jajecznicę, którą uwielbiam. Usiadłam na krześle i odczytałam zawartość kartki: "Pojechałem na sesję, wybacz siostrzyczko, ale wrócę dopiero jutro rano. O 12 przyjdzie po Ciebie Spencer. Bądź grzeczna. -Frank." Ucieszyłam się, że wreszcie zobaczę wybrankę mojego brata, mam nadzieję, że się jakoś dogadamy. Nie znam tu nikogo, więc byłoby świetnie, gdybym miała tu przyjaciółkę.
 Zjadłam przygotowane przez mojego brata śniadanie, zmyłam naczynia i spojrzałam na zegarek, po raz drugi tego dnia. Urządzenie wskazywało godzinę 11:58. Zaraz miała przyjść Spencer, więc emanowałam pozytywną energią. W oczekiwaniu na dziewczynę, chodziłam w to i z powrotem. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. Szybkim krokiem poszłam do drzwi. Ustałam przed nimi i poprawiłam sobie włosy, wzięłam głęboki wdech i otworzyłam czarne, wielkie drzwi. Za nimi stała piękna, wysoka dziewczyna z długimi prostymi włosami. Uśmiechnęła się, więc odpowiedziałam jej tym samym.
-Hej. Jestem Spencer, twój brat pewnie Ci o mnie opowiadał. -zaczęła dziewczyna.
-Tak, mówił o tobie wiele dobrych rzeczy. Co dziś będziemy robić?
-Zaplanowałam wszystko. Może pójdziemy na zakupy?
-Byłoby świetnie! Wejdź, wezmę torbę i będę gotowa.
Po tym co powiedziałam, dziewczyna weszła do środka i mogłam w pełni ujrzeć jej strój. Ubrana była nieco podobnie, jak ja dziś. Miała na sobie czarną, skórzaną kurtkę, czarne spodnie i wysokie, kryte szpilki. Wyglądała zjawiskowo. Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłyśmy na miasto.
 Pierwszym miejscem naszego babskiego wypadu była galeria. Tam chodziłyśmy po sklepach i nieźle się bawiłyśmy. W przymierzalniach wygłupiałyśmy się, śmiałyśmy. Mamy ze sobą wiele wspólnych tematów. Spencer opowiadała mi o niezwykłym świecie mody, którego jest częścią. Byłam szczęśliwa, że spędziłam ten dzień z nią. Odwiedziłyśmy wiele sklepów, poczynając od KappAhl kończąc na Levi's. Po tak intensywnie spędzonym czasie, zmęczone i obładowane masą siatek poszłyśmy na kawę.
 Po tylu godzinach spędzonych na odwiedzaniu sklepów miałam tylko chęć na gorącą kąpiel. Zamówiłyśmy taksówkę i udałyśmy się do mojego domu.
 Pod domem znalazłyśmy się po 15 minutach. Zdziwiłam się, gdyż zobaczyłam zapalone światło w salonie.
-Zgasiłam światło wychodząc z domu? -powiedziałam zdziwiona i lekko zdenerwowana spoglądając na dziewczynę.
 Spencer w odpowiedzi powiedziała tylko, że nie pamięta. Szybko podbiegłam do drzwi i otworzyłam je. Zobaczyłam w przedpokoju 6 par męskich butów. Myślę, że tyle ich było, nie jestem pewna. Udałam się w kierunku dużego pokoju i to co ujrzałam zwaliło mnie z nóg.
__________________________________________________
Hej! Mam nadzieję, że drugi rozdział przypadnie Wam do gustu. Zapraszam do komentowania. - Kaśka x

niedziela, 20 stycznia 2013

#1

*oczami Arii*
"Pasażerowie lotu do Londynu proszeni są o zapięcie pasów, za chwilę lądujemy. " Te słowa obudziły mnie. Lekko zaspana rozejrzałam się wokół, no tak, lecę do Londynu. Bardzo się cieszę, że znowu zobaczę mojego brata, Franka. Nie widziałam się z nim od roku, strasznie się za nim stęskniłam. Z tego co wiem, to podobno ma dziewczynę, Spencer. Cieszę się, może wreszcie trochę wydorośleje?
 Z rozmyśleń wyrwała mnie starsza kobieta siedząca koło mnie. 
- Przepraszam, mogłabyś przytrzymać mi torbę? Nie mogę znaleźć telefonu. -powiedziała.
Zgodziłam się i lekko uśmiechnęłam. 
 Po 20 minutach szczęśliwie wylądowaliśmy. Wyszłam z samolotu, zabrałam swój bagaż i czym prędzej zaczęłam szukać w tłumie swojego brata. Od razu spodobało mi się w Londynie, jest inaczej niż w Walii. Czuję, że zostanę tu na dłużej. 
Nie mogłam znaleźć Franka, więc postanowiłam do niego zadzwonić. Po 3 sygnałach odebrał :
- Halo? 
- Cześć braciszku! Gdzie jesteś? - W słuchawce usłyszałam tylko głuchą ciszę, lecz po chwili także głos brata.
- O fuck.. To dziś jest wtorek? 
- TAK, Frank. -odpowiedziałam, podkreślając pierwsze słowo. - Masz 30 minut, przyjedź po mnie, bo nie znam Londynu. Będę czekać na Ciebie pod zegarem w centrum lotniska. 
 Odłożyłam słuchawkę i uświadomiłam sobie, że jednak się pomyliłam. On nigdy nie wydorośleje. Wieczne dziecko, achh.... 
 Przysiadłam na ławce, włożyłam słuchawki do uszu i rozkoszowałam się muzyką. Jako pierwszą z piosenek włączyłam One Direction - Kiss You. Zatraciłam się w słowach piosenki, którą bardzo lubię. Jako directioner, to nic dziwnego. Uwielbiam wszystkie piosenki moich wariatów! 
 Słuchając wszystkich piosenek z playlisty '1D' uświadomiłam sobie, że przecież jestem w Londynie! Mieście, gdzie zamieszkują chłopcy. Na tą myśl, od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy. 
 Nawet nie zauważyłam, że minęło już 30 minut, czas przy muzyce tak szybko płynie. 
Wstałam z ławki, na której siedziałam i zaczęłam się rozglądać za moim starszym bratem. 
Ujrzałam go, stał przed wejściem głównym i chyba mnie szukał, można było się domyśleć, po tym, że rozglądał się na wszystkie strony jak szalony. Nawet zabawnie to wyglądało. 
*Po 5 minutach*
Siedzę już w samochodzie Franka. Jak zawsze, wieczny bałagan, zawsze i wszędzie. Cały on. 
Będę musiała ostro zapanować nad tym niegrzecznym chłopcem, jak za dawnych lat. Oh, jak ja się cieszę.
  Okazało się, że jego dom jest stosunkowo niedaleko od lotniska, dojechaliśmy na miejsce zaledwie po niespełna 10 minutach. Wyszłam z jego czarnego Land Rovera i poczęłam napawać się tym pięknym widokiem przytulnej okolicy. Frank wziął moje walizki i poszliśmy w kierunku drzwi, które były czarne i kontrastowały z resztą domu, który był koloru białego. Trawnik idealnie skoszony, wszystko dopięte na ostatni guzik. Muszę powiedzieć, że zrobił na mnie mega wrażenie. Jeszcze nie weszłam do środka, a już jestem w szoku. Chyba wynajął jakąś ekipę sprzątającą, bo nie wierzę, żeby zrobił to wszystko sam.
 Po przekroczeniu progu, poczułam przyjemny zapach ciasta.
-Czy ja czuję moją ulubioną szarlotkę? Ale ty mnie rozpieszczasz. -powiedziałam i poczochrałam bruneta po jego włosach.
On w odpowiedzi tylko się uśmiechnął.
 Rozejrzałam się dookoła. W środku jest jeszcze lepiej niż na zewnątrz, a myślałam, że lepiej być nie może.
Przestronna kuchnia połączona z resztą domu, którą oświetlają wielkie okna i mnóstwo żyrandoli nad blatem. Wszystko jak z bajki. Przeszłam przez kuchnię i ujrzałam następne czarujące miejsce. Biały kominek, przy którym już niedługo będę siedziała w mroźne wieczory. Przydałby się tam jakiś fotel, ale to da się załatwić.
 Dobra, nie będę przedłużać. Nie ukrywam, że najbardziej ciekawi mnie wnętrze mojego nowego pokoju. Pobiegłam schodami na górę, o mało się przy tym nie wywaliłam. Ustałam przed białymi drzwiami, na których była plakietka z napisem "ARIA".
-To chyba trafiłam -powiedziałam sama do siebie i przekręciłam klamkę. Pokój był cudowny. Bardzo dziewczęcy, typowa sypialnie modnej dziewczyny. Tapeta z kwiatami, wielkie łóżko z pościelą zdominowaną przez kolor różowy, mniejsze łóżko z setką poduszek, wielka szafa, białe meble i toaletka, gdzie znajdują się liczne kosmetyki i lusterka. Największe wrażenie zrobił na mnie manekin stojący w rogu pokoju. Uwielbiam modę, a Frank urządzając ten pokój trafił w sedno.
- I jak? Podoba się? Spencer pomagała mi wszystko przygotować, ona też uwielbia modę, mam nadzieję, że się dogadacie. Przyjdzie tu jutro, z niespodzianką dla ciebie. Teraz wykąp się i kładź się spać. Ja zadzwonię do rodziców, że wszystko jest OK.
-Jest świetnie! -odpowiedziałam szybko, aby móc wrócić do podziwiania mojego pokoju.
Tak jak poradził mi Frank, zrobiłam sobie długą, relaksującą kąpiel i starałam się zasnąć, ale to niełatwe, gdyż ciągle myślałam o jutrzejszym dniu i niespodziance. Ciekawe co takiego wymyślili.
_________________________________
A więc witam na moim blogu! Jestem Kasia i teraz będę dla Was pisać. Mam nadzieję, że opowiadanie się spodoba. Postaram się dodać jutro drugi rozdział, w którym pojawią się już chłopcy z 1D. Postanowiłam napisać taki krótki wstęp, aby zapoznać Was z sytuacją :)) No to ten, mam nadzieję, że będziecie odwiedzać mojego bloga. Pozdrawiam cieplutko!
PS. Zapraszam do zakładki 'fabuła', w której dowiedzie się ogólnie o tym, skąd bohaterka itp. 

POPULARNE POSTY